Za łzy, cierpienie i wojny na świecieNiech miłość ludzi do Ciebie mknie każdy grzech, co ból Ci sprawia, rani,Bratnią miłością serca drzwi nie patrz Boże, że źle jest na świecieŻe cały świat w bezprawiu teraz chodzi,Bo przecież Boże znasz serce człowieczeCo miłość wielką w sobie ciągle wybacz Boże nam wszystkie te winyŻeśmy miłości Twojej nie wierzę, wierzę że my się zmienimy,Że zatęsknimy do miłości każde serce kocha Ciebie PanieChoć o tym pewnie samo jeszcze nie wie,Więc wybacz Boże wszystkie nasze winyNiech myśli nasze trwają wiecznie - w Niebie. Twoje emocje związane z wierszem ?
ukołysz mnie w swych ramionach. pokojem jak szalem otul mnie. przebij mnie pokojem jak strzałą. której grot śmierci nie niesie. wypełnij mnie nim jak chwałą. przeniknij i w pokój przemień. włóż we mnie pokój jak ziarno. w kłosy zielone zaplatasz. by dojrzewało plon dając.
proszę ochwile spokoju zgody czasy pokoju miłościłąk pełnych zieleniogrodów pachnących kwiatówsadów pełnych czereśni jabłek soczystychźródeł bijących jak sercanatchnionych ludzi zdrowych dziecizadbanych kapliczek proszę okawałek chleba kielich winao lepszego siebie o czułego bliźniegokochanych ludzi którzy zagubieni w chaosie istnieniajak fotony ociekają po spróchniałym pniuzdrowia dla was i dla mnie którego nie mamale wierzę że odmieni się oblicze Matki Ziemi pozwól mi Chryste dźwigać krzyżwiem nie jest łatwo
Modlitwa o pokój na świecie. Boże ojców naszych, wielki i miłosierny! Panie życia i pokoju, Ojcze wszystkich ludzi. Twoją wolą jest pokój, a nie udręczenie. Potęp wojny i obal pychę gwałtowników. Wysłałeś Syna swego Jezusa Chrystusa, aby głosił pokój bliskim i dalekim i zjednoczył w jedną rodzinę ludzi wszystkich ras i
No cześć. Witaj w Pokoju 32! Miło, że tutaj zajrzałeś. Jeszcze nas nie znasz, a my nie znamy Ciebie, więc pozwól, że coś o sobie opowiemy. Jesteśmy grupą literackich amatorów, która postanowiła stworzyć coś razem. Coś, co pozwoli nam się rozwijać i jednocześnie przekazać własne myśli - pewną wartość ludziom. Każde z nas jest inne. Każde z nas przedstawia odmienny styl, rodzaj literatury. Chcemy, byś znalazł tu coś dla siebie – wiersz o życiu, opowiadanie na smutny dzień, przemyślenia. Kto wie – może nawet zostaniesz na dłużej? Usiądź więc wygodnie, rozgość się i pozwól nam poznać Cię lepiej. Cieszymy się, że jesteś razem z nami w tym pokoju. Pokoju 32. Jest nas siódemka. Niziołek - uwielbia wszelakie mitologie, a zaczytuje się głównie w fantasy, science-fiction i książkach młodzieżowych. Kocha prozę i wywody pseudo-filozoficzne, chociaż dobrym, białym wierszem także nie pogardzi. Można się u niego spodziewać praktycznie wszystkiego. Trzpiotka - Dziewczyna o burzy kudłów na głowie, widocznych niemal z kilometra, za którymi kryje się nieco kpiący, szeroki uśmiech. Zawsze nosi przy sobie książkę. Pisze o wszystkim, co ją interesuje, czasem nawet o tym, co nie. Nie zawsze jest to zgodne z rzeczywistością, ale na pewno szczere odzwierciedlenie jej odczuć. Koala - Jest to torbacz z rudym futerkiem. Nigdzie nie rusza się bez kisielku poziomkowego lub miodu. Uwielbia robić głupie miny i błądzić w internecie. Lubi poezję, ale od czasu do czasu napisze prozę, najczęściej są to spostrzeżenia i ocena otaczającego ją świata. Nie lubi (nie potrafi, ale nie chce się to tego przyznać) pisać opowiadań, więc szukać ich u niej na próżno. grzesznik - jest osobą z ogromnym zamiłowaniem do poezji i małych liter. pisze, bo czuje. czuje, bo pisze. jest też kobietą, chociaż może jeszcze niekompletną. nienawidzi rymów i tandety, a w jej tekstach jest zawsze kawałek jej samej, dlatego ma nadzieję, że przypadnie Wam do gustu. Thinker - Pisanie jest dla niego bardzo osobiste. Żyje emocjami i uwielbia myśl, dlatego to o nich pisze najczęściej. Najbardziej preferuje biały wiersz, gdyż pozwala mu on na dowolność formy i interpretacji, którymi uwielbia się bawić- dwuznaczność, tam brak przecinka, tu nawias; to jego bajka. Tak naprawdę nie da się go całkowicie opisać (a kogo się da?), więc jeśli chcecie więcej się o nim dowiedzieć, wystarczy trochę poczytać, bo z jego słów można odczytać wszystko... rysanaszkle - biegła w sztuce grania na nerwach miłośniczka latynoskiej muzyki. Konsumuje zatrważające ilości mandarynek, winogron i bazylii. Porzuciła marzenia o obficie zakrapianych rumem rejsach pod piracką banderą, by udawać artystkę. Niepoprawnie zakochana w swoich bohaterach, tworzy serie opowiadań o ich losach, zamiast wysłać na zasłużony odpoczynek. Mleko - jeszcze do końca nie wie, jaka jest. Pisanie to jej sposób na odkrywanie nowych poziomów własnej osobowości. Uwielbia słowa, chciałaby poznać i rozgryźć je wszystkie, ponieważ twierdzi, że to one są kluczem do świata zmysłów. W każdej minucie szuka w sobie uczuć, które mogłaby przelać na papier, jednak nad wyraz często nie umie nad nimi zapanować i gubi się w swoich myślach.
Światowe Centrum Modlitwy o Pokój – planowane dwanaście miejsc wieczystej adoracji, które zostaną zlokalizowane na całym świecie, tworzone z inicjatywy polskiego stowarzyszenia „Communita Regina della Pace”. Stowarzyszenie „Communita Regina della Pace” zostało powołane w 2008 roku, w odpowiedzi na apel papieża Benedykta XVI
Wiersz "Modlitwa o pokój"-Kazimiery Iłłakowiczównej Opisz sytuację podmiotu lirycznego,uwzględniając: -jego doświadczenia z przeszłości, -wyrażane uczucia, -obraz teraźniejszości, -wizję przyszłości, -adresata modlitwy, -nastrój wypowiedzi. a oto wiersz: Modlitwa o pokój O Boże,napełnij mnie ciszą, jak pole kwitnącym lnem! Ojczyznę moją usłyszę, jak czuwa nad moim snem. Kołysze mnie ufność niezmierna i nic mi więcej nie trzeba, ojczyzną,słodyczą wierną sięgającą od ziemi do nieba. Myślałam:już nigdy nie zaśnie serce głuchym targane stukotem... Wracam z Żelaznej Baśni, powiedziałam ojczyźnie o tem. Przygarnął mnie dźwięk jej mowy, jej siły kojący krąg, i piłam-jak zawsze-znowu napój magiczny z jej rąk. ...Stąpałam pośród mieczów, wpatrzona w zorze olbrzymie, chronił mnie swoją pieczą Bóg i ojczyzny imię. Pod strażą oczu uważnych, szeptów z dala i kroków bliskich widziałam zamknięte- żelaznych, uśpionych smoków pyski. Jeszcze na mnie te zorze dyszą... Zapach grozy i obcych ziem... O Boże,napełnij mnie ciszą, jak pole kwitnącym lnem! ...Jeszcze dusi nie moja nienawiść, smoczy opar i wyziew trupi... O Boże,racz nas wybawić od zemsty-ślepych i głupich... Powiedziałam o tym ojczyźnie, powiedziałam wszystko,co wiem... O Boże,nienawiść zabliźnij jak pole-kwitnącym lnem. Odpowiedzi: 2 0 about 13 years ago 4. adresatem jest Ojczyzna a dokładniej wszyscy ludzie by zadbali o pokój ali185 Rookie Odpowiedzi: 29 0 people got help 0 about 13 years ago 4. ojczyzna 5. wzniosły justys1221 Rookie Odpowiedzi: 24 0 people got help Report Reason Reason cannot be empty
Publikujemy wiersz ks. Dawida Dyrcza, napisany w tym niełatwym czasie, w którym trwa wojna rosyjsko-ukraińska. *** Dzieci. są najlepszymi. aktorami. do perfekcji. naśladują dorosłych na przerwie. w szkole. bawią się. w wojnę. biedne. czekamy. na pokolenie, które nie pozna. tej zabawy. Bawią się. w wojnę, ale w pokój. dziwnie nie
Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 19:10 "Imagine" (John Lennon)"Give Peace a Chance" (John Lennon)"Happy Xmas (War Is Over)" (John Lennon)"We are the world" (USA for Africa, ft. Michael Jackson) ♥Łα∂иα♥ odpowiedział(a) o 13:25 Piosenka o pokojuGdy pokój jest na świecie i nie ma na nim wojny,szczęśliwe rosną dzieci, bezpieczne i sieją zboża, murarze wznoszą miasta,by każde dziecko mogło w spokoju żyć i całą duszą, co dzień na każdym kroku,dziś wszyscy walczyć muszą o wielki skarb - o pokój. Agnesa odpowiedział(a) o 19:17 Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Ur. 1962 w Wólce Krowickiej k. Lubaczowa. Jeden z najwybitniejszych współczesnych poetów, autor kilkunastu tomików, laureat nagrody Nike, Nagrody Literackiej Gdynia i Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej ,,Silesius". W czasie studiów na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie współtworzył środowisko pisma ,,Kresy".
„W świecie niewiary próbuję mówić o wierze, w świecie bez nadziei - o nadziei, w świecie bez miłości – o miłości” – pisał Jan od biedronki, powstaniec warszawski, ksiądz, poeta i przyjaciel świata. Zdanie „Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą” znają niemal wszyscy. To najchętniej wykorzystywany wers w pogrzebowych mowach i pożegnalnych epitafiach. Biorą go w ciemno influencerzy z Instagrama i księża rekolekcjoniści. Jedni i drudzy zgodni w tym, że nasz czas jest krótki, a rozstania z bliskimi kto z nas pamięta, że autor tych słów, ksiądz Jan Twardowski, w 1971 r. zadedykował wiersz Annie Kamieńskiej, która cierpiała po śmierci męża, a właśnie przy księdzu Janie przeżyła swoje nawrócenie. Natychmiast też odpowiedziała mu poetycką strofą. „Nikogo nie zdążyłam kochać, choć tak bardzo chciałam, jakbym miała kochać tylko puste miejsca… […], tak się śpieszyłam kochać i oczywiście nie zdążyłam” – podpis na piecu ks. JanaNie wiem, czy na kaflowym piecu w pokoju ks. Jana Twardowskiego został mój podpis. Minęło wiele lat, a ja stałam przy tym piecu jako licealistka, jeszcze w latach dziewięćdziesiątych. Przestraszona sławą poety, przyjechałam do niego na Krakowskie Przedmieście, gdy zgodził się zaopiniować mój pierwszy tomik wierszy. Weszłam przez zielone drzwi, wdrapałam się po stromych, skrzypiących schodach i szybko okazało się, że tego człowieka nie trzeba się Jan był skupiony, bardzo skromny, ale szczery i otwarty. Nawet na chwilę nie błysnął mi w oczy blaskiem wielkiego poety. Był „od dawna obdarty z błyszczenia” – napisał w wierszu Nie przyszedłem pana nawracać. I napisał 18 stycznia 2006 r., niewielki pokój nr 106 w warszawskim szpitalu przy Banacha. Po godz. zaczęła się msza święta odprawiana przez ks. Aleksandra Seniuka przy łóżku chorego, który leżał ubrany w stułę, przyjął Komunię, a ta okazała się być jego wiatykiem.„W pokoju zaczynało się robić duszno, ale nikt nie chciał wyjść. Doszło do utarczek. […] Ksiądz odchodził długo, ludzi zaczynały boleć nogi. W ruch poszły krzesła i ławeczki z korytarza. Widownia usiadła w kilku rzędach” – napisała o ostatnich godzinach życia ks. Jana Twardowskiego w biografii pt. Ksiądz Paradoks. Biografia ks. Jana Twardowskiego Magdalena wspomnienia obecnych przy jego śmierci, zaznaczyła, że ksiądz odchodził długo, a w pokoju stało kilkanaście osób i żadna nie chciała wyjść na korytarz, jakby umieranie poety mogło być widowiskiem, w którym wszyscy chcą wziąć udział. Zmarł o godz. lekarz wyłączył aparaturę o ok. 30 zbiorów wierszy i prozy, poetyckich tomów i zbiorów. Czy jego wielkie przejście wyglądało jak w wierszu z 1997 r. Do księdza Baki, w którym pisał:Stuk puk do nieba.– Kto to?– To już śpią na błękitnej humor i trumienkę mam chrapkępocałować księdza Bakę w tygodnieW 2005 r. przeszedł kolejny zawał. 29 listopada odprawił ostatnią mszę świętą w swoim mieszkaniu u sióstr wizytek i trafił do szpitala. Jeszcze na kilka dni wrócił do domu, ale znów wymagał hospitalizacji. Miał 91 lat, wiedział, że jego czas dobiega tygodnie spędził w szpitalu, gdzie odwiedziło go bardzo dużo ludzi, bliższych i po prostu ciekawych jak się śmierć obchodzi z księdzem piszącym się, że wszystko zaplanował – w testamencie wyznaczył spadkobierczynię, wskazał miejsce pochówku. Ale już się nigdy nie dowiemy, czy z obrotu rzeczy po swej śmierci byłby spocząć na Powązkach, które kochał i odwiedzał od dziecka – najpierw z ojcem, a potem z przyjaciółmi. Miał tam nawet wybraną kwaterę, stuletni grób nazywany pieszczotliwie „kawalerką”, gdzie w latach siedemdziesiątych umieścił płytę nagrobną rodziców pochowanych w Katowicach, a po jego śmierci przyjaciele mieli zostawiać orzechy dla wiewiórek. Jednak nie spoczął.„Śmierć stanowiła dla niego jedynie epizodyczną ciekawostkę. Dlatego też w którymś ze swych tekstów sugerował, aby zamiast umarł mówić wymknął się naszym oczom” – mówił w homilii pogrzebowej abp Józef wiersz – dla Jezusa„Pogrzeb zaplanowano na piątek, 3 lutego, w Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie. W betonowym, nieukończonym budynku, który tonął w błocie, na obrzeżach Warszawy. Tak zadecydował przełożony księdza Jana, kardynał Józef Aleksander Seniuk spytał kardynała Glempa o powód pochówku w Świątyni Opatrzności. Usłyszał: Ksiądz Twardowski na to zasłużył. Kiedyś ludzie to docenią” – pisała w biografii Magdalena w dniu jego pogrzebu, gdy już trumna stała w kościele sióstr wizytek, z głośników płynął śpiew ptaków. Trele, jak z ptasiego radia, wypełniały świątynię. Czy się cieszył?Jezu, ufam TobieZamiast śmierciracz z uśmiechem przyjąć Paniepod Twe stopyżycie mojejak różaniec– napisał w ostatnim wierszu, który dyktował przez pięć godzin, leżąc na szpitalnym łóżku. „To był wiersz dla Jezusa” – wyznał Barbarze lubił mówić o sobie. Niemal w każdym wywiadzie powtarzał te same, oszczędne informacje. Chronił swoją prywatność, ale wcale nie dlatego, że miał coś do ukrycia. Uważał, że życie kapłana musi się różnić od życia świeckich i mniej wystawiać na publiczny ogląd. Miał w sercu – i w życiu – rodzaj klauzury, za którą nie wpuszczał ani dziennikarzy, ani kandydatów na jego się w Warszawie, 1 czerwca 1915 r. Jego ojciec, Jan Twardowski, był inżynierem, radcą Ministerstwa Komunikacji. Matka, Aniela z Konderskich, zajmowała się domem. Oprócz Jana Twardowscy mieli jeszcze trzy córki: Halinę, Lucynę i Marię. Mieszkali przy ul. Elektoralnej, w czteropokojowym renomowanym Gimnazjum im. Tadeusza Czackiego uczył się na prośbę ojca, który chciał, by został inżynierem. Ale szanse były małe, z matematyki Jan był najgorszy w w 1932 r. zadebiutował na łamach „Kuźni Młodych”. Miał wtedy siedemnaście lat. Po maturze wybrał polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim, ale na ostatnim roku w jego życiowe plany wdarła się magisterską o Godzinie myśli Słowackiego obronił dopiero w 1948 r. Jak większość młodych, warszawskich studentów wziął udział w Powstaniu Warszawskim. Po latach rzadko o tym mówił, tłumił wspomnienia, jednak te, czasem, odsłaniały się w wierszach.„Oddział, do którego z wybuchem wojny wciągnął mnie szwagier, rozbity został w pierwszych dniach sierpnia i tułaliśmy się po różnych grupach. Zostałem ranny w nogę, znalazłem się w szpitalu powstańczym i szczerze byłem z tej rany dumny, chociaż nie uważałem się, naturalnie, za żadnego bohatera. Byłem tak zachwycony powstańcami, że uwierzyłem, że jestem jednym z nich, ale nigdy w życiu nie mówiłem, że byłem żołnierzem, tylko że byłem w powstaniu” – nocy, 1943 roku, nagle obudziłem się i chodziłem jak czapla po podłodze. Łaziłem z kąta w kąt po pokoju. Przyszła mi do głowy nieoczekiwana myśl, żeby zostać księdzem. Nie mogłem zrozumieć, jak to się stało” – pisał.„Na moją decyzję wstąpienia do seminarium duży wpływ miało Powstanie Warszawskie. Zginęli w nim wszyscy moi bliscy koledzy, miałem wyrzuty sumienia, że nie zginąłem razem z nimi. Były to okoliczności sprzyjające innemu spojrzeniu na życie i swoją w nim rolę, ułatwiały otwarcie na taką decyzję, na usłyszenie głosu Boga. Miałem poczucie, że jestem dłużnikiem Pana Boga. Miałem taką potrzebę życia duchowego. Poza tym była wojna, okupacja” – wstąpił do Seminarium Duchownego w Czubinie koło Błonia, później do Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie. W lipcu 1948 r., dokładnie w rocznicę swojego chrztu, przyjął święcenia kapłańskie. Wkrótce napisał: „Własnego kapłaństwa się boję, / własnego kapłaństwa się lękam / i przed kapłaństwem w proch padam / i przed kapłaństwem klękam”.Ksiądz od głupich dzieciNa pierwszą parafię trafił do Żbikowa. Męczył się głoszeniem kazań, jeszcze nie miał wprawy. Wspominał nawet, że odwrócony tyłem do ludzi bał się, że wszyscy widzą, jaki jest brzydki i niezdarny. Czuł spojrzenia utkwione w jego plecach i odżywał, pełniąc obowiązki prefekta w szkole specjalnej w tu odkrył, że w każdym z nas jest przestrzeń przygotowana na spotkanie z Bogiem, a kluczem do jej otwierania jest bliskość, obecność i uśmiech zamiast długich moi, uczennice drogieZe szkół dla umysłowo niedorozwiniętych (…)Czekam na was, najdrożsi, z każdą pierwszągwiazdką –Ten od głupich dzieci – pisał po drzwi u wizytekNie przyszedłem pana nawracaćzresztą wyleciały mi z głowy wszystkie mądre kazaniajestem od dawna obdarty z błyszczenia(…)po prostu usiądę przy panui zwierzę swój sekretże ja, ksiądz,wierzę Panu Bogu jak dziecko– pisał w jednym ze swoich najsłynniejszych 1959 r. został mianowany rektorem kościoła sióstr wizytek na Krakowskim Przedmieściu 34 i pod tym adresem mieszkał aż do tu przychodzili urzeczeni jego poezją studenci, wpadali po autograf czytelnicy, ale też ludzie, którzy zgubili Boga i nagle odkryli potrzebę rozmowy z kapłanem, który razem z nimi poszuka odpowiedzi na trudne lata wstawał wcześnie i siadał w konfesjonale już o szóstej rano, a penitentów nie brakowało. Często to właśnie jego wiersze, a nie kazania, ośmielały wadzących się z Bogiem, albo odrzucających nauczanie Kościoła, by przyjść i pytać, albo milczeć, bez ponaglania.„Próbuję pisać takie wiersze, które nie byłyby manifestami. Lepiej niech nie nawołują i nie nawracają. Niech niosą swoje treści w łagodnym zawieszeniu, w zaufaniu w żarliwej otwartości na życie i jego powszednie sprawy. Niech podejmują dialog ze wszystkimi postawami. Myślę, że kto jak kto, ale poeta powinien być towarzyszem wierzących i niewierzących. Szukać tego, co łączy, a nie dzieli” – dodawał, że „Gdy ksiądz pisze wiersze, wychodzi poza getto religijne. Trafia do człowieka inaczej, niż tylko przez kazanie czy rekolekcje. Bo przecież są ludzie, do których tamte formy nie docierają”.Dla kogo są te wiersze?Na pytanie dlaczego i dla kogo pisze, odpowiadał: „Nie prowadzę dziennika. Swoje przeżycia, wzruszenia, spotkania ze światem i ludźmi zapisuję w wierszach. Są dla mnie rodzajem rozmowy, w której chcę coś przekazać z własnych przeżyć. Piszę tak, jakbym mówił do kogoś bliskiego. Dla mnie wiersz jest poszukiwaniem kontaktu z drugim dzisiejszym świecie spotykam się z twórczością cenionych nieraz umysłów, zarażonych rozpaczą, relatywizmem, niewiarą, materializmem, postmodernizmem. W świecie niewiary próbuję mówić o wierze, w świecie bez nadziei – o nadziei, w świecie bez miłości – o miłości”.I bardzo się starał, aby pisaniem nie tylko Boga nie obrażać, nie definiować na nowo, nie prowadzić z Nim pustego dyskursu, który tak lubią krytycy i badacze, ale by Go – choć wydaje się to obawą paradoksalną – nie nie zasłaniał sobą Ciebienie zawracał Ci głowykiedy układasz pasjanse z gwiazd – szkoła modlitwy…Jeśli uznać, że od debiutu w 1932 r. pisał aż do śmierci – choć wiersze pisał tylko w wakacje, aby nie przeszkadzały w wypełnianiu kapłańskich obowiązków – to zmagał się z oporną materią słowa przez 74 lata!W moim ulubionym zbiorze, który opracował jego wieloletni przyjaciel i historyk literatury, Waldemar Smaszcz (Wiersze o nadziei, miłości i wierze, edycja bibliofilska z 2000 r.), wiersze mieszczą się na 572 stronach, z czego tylko sześć utworów nosi tytuł Modlitwa, a mimo to niemal każdy z nich ma w sobie echo rozmów, które na co dzień ks. Jan prowadził z Bogiem. Nie ma w nich moralizatorstwa i litanijnych zachwytów – choć jest Litania do uśmiechu – ale są rady, których nie powstydziłby się wytrawny i wymagający kierownik duchowy. I kto wie, czy nie to ukryte w krótkich wersach kierownictwo nie jest jedną z największych zasług Jana od biedronki…Pomódl się o to czego nie chcesz wcaleczego się boisz jak wiewiórka deszczuprzed czym uciekasz jak gęś coraz dalejprzed czym drżysz jak w jesionce bez podpinki zimąprzed czym się bronisz obiema się wreszcie modlić przeciw sobieo to największe co przychodzi z książek:Ks. Jan Twardowski, „Autobiografia. Myśli nie tylko o sobie. T. 1: Smak dzieciństwa 1915–1959”Ks. Jan Twardowski, „Nie przyszedłem pana nawracać”Ks. Jan Twardowski, „Wiersze o nadziei, miłości i wierze”Magdalena Grzebałkowska, „Ksiądz Paradoks. Biografia Jana Twardowskiego”Waldemar Smaszcz, „Serce nie do pary. O księdzu Janie Twardowskim i jego wierszach”
. xyqb5eiwme.pages.dev/478xyqb5eiwme.pages.dev/806xyqb5eiwme.pages.dev/45xyqb5eiwme.pages.dev/14xyqb5eiwme.pages.dev/575xyqb5eiwme.pages.dev/79xyqb5eiwme.pages.dev/95xyqb5eiwme.pages.dev/866xyqb5eiwme.pages.dev/511xyqb5eiwme.pages.dev/540xyqb5eiwme.pages.dev/78xyqb5eiwme.pages.dev/341xyqb5eiwme.pages.dev/203xyqb5eiwme.pages.dev/616xyqb5eiwme.pages.dev/698
wiersz o pokoju na świecie